środa, 19 sierpnia 2009

Piegowata przyjemność



Uwielbiam kruche ciasteczka, ale staram się nie piec ich na co dzień, bo mogę zjeść każdą ilość. To należy do kampanii ochrony kształtów.
Na szczęście zawsze znajdzie się jakiś pretekst - uważam, że ten wczorajszy był idealny. Wieczorne spotkanie na grę w pociągi (baardzo fajna gra planszowa, polecam!) i 5 chętnych, by dzielić ze mną pół kostki masła, to więcej niż potrzebuję żeby zacząć planować wypieki, o których zazwyczaj tylko fantazjuję, a potem odkładam gdzieś głęboko i zabieram się za przyrządzanie sałatki greckiej.
Tym razem padło na pieguski, bo bardzo lubię te sklepowe. Przepis znalazłam na ulotce jednego z banków. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale to w sumie dobry pomysł - udało im się skłonić mnie, bym nie wyrzuciła od razu ulotki.
Ciasteczka wyszły pyyszne i szybko zniknęły. Prezentowały się bardzo ładnie i wspaniale pachniały.
Proporcje musiałam zmniejszyć, bo nie potrzebowałam wagonu ciasteczek. Z podanych niżej wyjdzie ich około 30. Przepis wzbogaciłam też rodzynkami. Było niezłe, choć łatwo się przypiekają i robią się gorzkawe.



Pieguski
100g miękkiego masła
pół szklanki cukru (dałam mniej i było ok)
1 małe jajko
1 szklanka i 2 łyżki mąki
szczypta soli
pół łyżeczki sody
"większa połowa" gorzkiej czekolady pokrojonej w małą kostkę (dajcie taką nawet jeśli wolicie mleczną - wcale nie jest mało słodka w tych ciasteczkach)
pół szklanki orzechów włoskich
pół szklanki rodzynek (opcjonalnie)

Utarłam masło z cukrem, dodałam jajko i wymieszałam całość. Do gładkiej masy dodałam mąkę wymieszaną z sodą i solą i ponownie wszystko wymieszałam. Na końcu dodałam czekoladę rodzynki i orzechy. Uformowałam małe kuleczki wielkości orzecha włoskiego, układałam na blasze i leciutko spłaszczałam. Trzeba zachować spore odstępy pomiędzy ciasteczkami, bo w czasie pieczenia rozpływają się. Piekłam 10 minut w temperaturze 200 C.

1 komentarz:

  1. Idealne Ci wyszły te ciasteczka :) Wyglądają przepysznie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń