czwartek, 18 czerwca 2009

W końcu tortillowy sukces



Tak na prawdę nie wiem, jak powinna smakować tortilla. Czy to co serwują w Tortilla Factory czy Fiesta Mexicana ma cokolwiek wspólnego z meksykańskim plackiem? W Polsce mąka kukurydziana to zupełnie inna substancja niż ta, z której oryginalnie się go robi. Chyba nie sprowadzają specjalnie?
W każdym razie idea zawijania jedzonka w placuszek jest bardzo fajna - no i to świetny sposób na wspólne gotowanie, placuszki robi się szybciutko i każdy ładuje do środka co tam chce.
To w celu trtillowych eksperymentów po raz pierwszy kupiłam smalec. Przepisy oryginalne, z mąką kukurydzianą odrzuciłam z miejsca - w Polsce łatwo kupić gorzką, a z różnych forów wiem, że placki kruszą się, nie zwijają. Wypróbowałam przepis z proszkiem do pieczenia i nie polecam - placki rosną, kurczą się po obwodzie, wychodzą grube i łamią się. Były też takie z większą ilością smalcu niż ten poniżej - kaloryczne i niebyt smaczne.
W końcu tu znalazłam przepis, który w końcu spełnił moje oczekiwania. Ilość tłuszczu akceptowalna, placki dają się zwijać, mają raczej obojętny smak.
Tym razem zrobiłam typowo wiosenne nadzienie - i baaardzo niemeksykańskie zapewne - mnóstwo świeżych warzywek (pomidor, papryka, cebulka, kapusta pekińska, ogórek, szczypiorek) do tego sos czosnkowy i smażona w małych kawałeczkach pierś z kurczaka. Następnym razem zrobię coś bardziej kanonicznego - klimat z kukurydzą, fasolą, mięsem. No i w planach mam krok dalej: enchiliades (faszerowane i pieczone), fajitas, quesadillas.

Tortilla, która w końcu wyszła

200g mąki
łyżka smalcu
niepełna łyżeczka soli
woda

Mąkę z solą wymieszałam łapami ze smalcem - tak, żeby nie było kawałków. Potem ostrożnie dolewałam wody aż do uzyskania bardzo elastycznego ciasta. Kawałki ciasta trzeba rozwałkować na placuszki wielkości patelni. Piekłam je na suchej patelni, po kilkadziesiąt sekund z każdej strony (aż do pojawiania się brązowych plamek).
Najlepiej zawijać gorące placki - są wtedy elastyczne i znacznie smaczniejsze.

środa, 10 czerwca 2009

pierogi po raz drugi i truskawki też



Koniec roku akademickiego sprzyja babraniu się w kuchni - w końcu można zaszaleć z potrawami wymagającymi troszeczkę więcej czasu niż wschodnie stir-fry. Tym razem padło na pierogi z truskawkami.
Truskawki ala łubianka już trochę mi się przejadły, więc zaczynam kombinować jakby tu je ciekawie podać - trzeba korzystać, następna okazja dopiero za rok i głupio przechodzić mi koło truskawkowych straganów obojętnie.

To ciasto na pierogi to odkrycie mojej mamy. Ciasto jest super elastyczne, nie klei się do wałka ani stolnicy i genialnie lepi się samo do siebie - nie trzeba moczyć brzegów. No i wymaga mało składników, w sumie tylko mąki.
Środek to po prostu truskawki z cukrem.

Proste pierogi z truskawkami

ciasto:

2 szklanki mąki
niecała szklanka wrzątku
łyżka oleju

Z 2 szklanek mąki wyszło około 25 pierogów, a to ile wody będzie potrzebne bardzo zależy od mąki.
Mąkę wsypujemy do miski i zalewamy baardzo gorącą wodą. Mieszamy widelcem a dopiero jak trochę przestygnie rękami. Po chwili powinno wyjść zwarte, elastyczne ciasto. Pod koniec wygniatania dodajemy łyżkę oleju.

Nadzienie:

truskawki
cukier

Truskawki pokroiłam na mniejsze kawałki i zasypałam cukrem.

Ciasto rozwałkowałam dosyć cienko i miseczką wykrawałam kółeczka. Nakładałam truskawki i zalepiałam brzegi. Gotowałam w osolonym wrzątku i podałam z osłodzonym jogurtem.

piątek, 5 czerwca 2009

Pierożkowy przegląd lodówki



Te pierożki to spełnienie moich kulinarnych fantazji. Myślałam o nich od dawna, ale nie miałam czasu na nic więcej niż kanapkę. Ale oto są - rumiane, chrupiące i baaardzo smaczne.
Chwilę zastanawiałam się nad ciastem - oczywisty wybór to krucho-drożdżowe. Nie miałam jednak potrzebnych składników, nie miałam ochoty zostać z otwartym opakowaniem śmietany i masą samych białek, więc zdecydowałam się na najprostsze ciasto pizzowe. Ma tę zaletę, że liczba składników jest minimalna - robi się je szybko i z pewnością ma znacznie mniej kalorii od bogatszych, maślanych konkurentów. Myślę, że liczba potencjalnych rodzajów nadzienia jest nieskończona. Szybki przegląd lodówki zaowocował jednym z nich, uważam, że baaardzo udanym.

Pieczone, chrupiące pierożki

ciasto:
2,5 szklanki mąki
1 torebka drożdzy w proszku (7g)
pół łyżeczki soli
łyżka oleju

Wymieszałam mąkę z drożdżami i solą a potem dodałam tyle ciepłej wody, żeby powstało zwarte ciasto. Trzeba je wyrabiać tak długo, aż nie będzie się kleiło do rąk i miski. Odstawiłam na godzinkę do lodówki.

Nadzienie:
1 pierś kurczaka
średnia cukinia
pół czerwonej papryki
cebula
pomidor
przyprawa do gyros
zioła prowansalskie
jajko do posmarowania ciasta

Pierś pokroiłam w kosteczkę i podsmażyłam w przyprawie do gyros razem z cebulą i cukinią. Przełożyłam wszystko do miski i domieszałam pomidora i paprykę pokrojone w kostkę (na surowo). Posoliłam i popieprzyłam farsz. Dodałam trochę ziół prowansalskich.
Z rozwałkowanego ciasta wycinałam miseczką koła o średnicy około 10 cm i nakładałam farsz.


Nadałam pierożkom klasyczny kształt i wstawiłam do nagrzanego piekarnika (200 stopni) na 25 minut. Po 15 minutach posmarowałam rozmieszanym całym jajkiem. Z podanych proporcji wychodzi 8 potężnych pierogów.
Podawałam je z bardzo czosnkowym sosem tzatziki.

czwartek, 4 czerwca 2009

Cudownie lekki sposób na truskawki


W poszukiwaniu truskawkowych inspiracji zawitałam na bloga mybestfood i odnalazłam to cudo. Deser wychodzi lekki, niezbyt słodki, robi się go piorunem. Spotkał się z entuzjazmem wszystkich, którzy mieli z nim kontakt. Zdecydowanie genialny na majowe cieplutkie wieczory. Na te burzowe też.

Ciasto truskawkowe bez pieczenia

pół kilograma truskawek
sok z połowy cytryny
cukier
300g jogurtu greckiego
4 łyżeczki żelatyny
12 herbatników maślanych
2 łyżki miękkiego masła


Całe ciasto zrobiłam w blenderze. Najpierw trzeba zmiksować herbatniki i masło. Powstała wilgotna masa, którą wyłożyłam tortownicę. Całość należy włożyć do lodówki i zająć się truskawkami.


Zmiksowałam truskawki z sokiem z cytryny. Dodałam jogurt i wymieszałam wszystko szybciutko. Dodałam cukier - jego ilość zależy od tego, jak kwaśny jest jogurt. Rozpuściłam żelatynę w kilku łyżkach gorącej wody i wmieszałam ją do masy. Wylałam truskawki z dodatkami na herbatnikowy spód i wstawiłam do lodówki. Po 2 godzinach ciasto było sztywne i można było wyjmować je z tortownicy.

środa, 3 czerwca 2009

Omlet biszkoptowy

Ten prosty i szybciutki omlet jest w naszej rodzinie odkąd pamiętam. Przypominaliśmy sobie o nim zawsze, kiedy zbrzydły nam już śniadaniowe kanapki lub gdy nikomu nie chciało się iść rano po pieczywo. Nieraz już się przydał, kiedy wpadałam do domu w późne niedzielne popołudnie, lodówka pusta a sklepy zamknięte. Z jego powodu zawsze staram się mieć w lodówce jajka.

Omlet biszkoptowy

(dla jednej głodnej osoby)

2 jajka
2 łyżki mąki
szczypta soli
olej do smażenia

Białka ubijam na sztywno ze szczyptą soli, dodaję żółtka i chwilkę jeszcze ubijam. Następnie delikatnie dodaję mąkę i mieszam łyżką (!) tylko tyle, ile to konieczne, żeby pozbyć się grudek mąki. Wylewam ciasto na rozgrzaną patelnię. Czekam, aż zetnie się spód, zsuwam omlet na talerz i jednym szybkim ruchem odwracam talerz nad patelnią - w ten sposób omlet ląduje surową stroną na dole. Smażenie nie zajmuje więcej niż 2 minuty.
Uwielbiam taki omlet z miodem, ale dobry też jest z dżemami, bitą śmietaną i sosami owocowymi.